Miłośc jak ogień Edyta Bartosiewicz

Kochanie strzeż się, strzeż,
Kochanie ostrożnie,
Nie podchodź tak blisko płomieni
Jeśli nie chcesz w popiół się zmienić,
Proszę
Kochanie strzeż się, strzeż,
Bo z miłością jak z ogniem,
Jeśli nie chcesz by do cna cię strawił,
Kotku,
Z miłością nie ma zabawy...

I tak zaczyna się
Ta niewiarygodna historia,
Choć ostrzegałam go,
On płonął jak żywa pochodnia
Więc jaki sens w kochaniu jest,
Gdy wokół miejsca brak
Dla spalonych serc,
Kochanie, ty strzeż się, strzeż

Kochanie nie zbliżaj się,
Kochanie ostrożnie,
Nie prowokuj mych ust czerwieni,
Nie sobie jesteśmy przeznaczeni

I tak zaczyna się....

Kochanie, więc spiesz się, spiesz,
Bo życie tak krótkie jest
I zamiast dalej tak tonąć,
Wolę choć raz w swoim życiu spłonąć

I tak zaczyna się...

Bo taki sens w kochaniu jest,
Że choć miejsca brak
Dla spalonych serc
Kochanie, ja też
Kochanie, ja też,
Kochanie, też spłonąć chce


Oceń to opracowanie
Historia
Kontrybucje:
Asiula
Asiula
anonim