0
0

Bankiet Jacek Kaczmarski

Tekst piosenki i chwyty na gitarę

  • Chwyty na gitarę Tomasz Kulczyński
    2 ulubione


Ja przy ma?ym estoliku nad wystyg?? herbat?,
Oni tam zEa kotar?, gdzie muzyka i gwar.       a 
Siedz? sam w pustej sali, ?ó?te sto?ów l?ni? blaty,  a 
Nawet tych bezH7 zaprosze? skusi? bankietu czar.                    e 

Kto? spó?niony przechodzi, widzi mnie i przystaje -
Co tu robisz, jak w domu? Ot, znajomy czy kto?.
Chod??e ze mn? - i id?, gdzie si? bawi? i graj?,
Dodatkowy có? znaczy tam go??.                 e 
Wchodz?, stó?, t?umE, biel ?wiate?, pryska nastrój ponury.        a 
HisterFis7yczne chichoty podchmielonych ju? pa?.  H7  
Siadam, bior? nae talerz plastry mi?s, konfitury, a 
Par? mi?yceh zmieniam z H7kim? zda?.            e 

Nie pami?tam, czy to ?eni? z kim? tam kto? si?,
Czy te? jaki? jubileusz by? to mia?.
Ja pami?tam, ?e na stole postawiono wielkie prosi?,
Z niego ka?dy mi?sa strz?p dla siebie rwa?.

Obstawili nas kelnerzy jak opryszków,
Przy drzwiach jacy? wyfraczeni stali trzej.
Innych pi?ciu la?o wód? oraz wino do kieliszków,
?eby trawi? nam to wszystko by?o l?ej.

Przy mnie te? sta? taki jeden ca?kiem blisko,
Dzik? si?? mi??ni czu?o si? pod skór?.
Cho? na d?wi?k ka?dego s?owa k?ania? mi si? jak móg? nisko,
Patrzy? z góry, patrzy? z góry.

Pó?noc - ?piewy pijane, chór z pe?nymi ustami,
Ja fa?szuj?, lecz fa?sz mój zag?uszony przez ryk.
Wi?c poganiam tych, którzy nie ?piewaj? wraz z nami,
Cho? w?a?ciwej melodii ju? nie ?piewa tu nikt.

Wtem co? ?amie si? we mnie: Co ja robi? zalany?
Trzeba wyj?? st?d, ucieka?, wstaj?, krzycz? przez gwar.
Gdy na ustach swych czuj? d?o? s?siadki pijanej
I odurza mnie zapach perfum "Moskiewski czar".

Sufit w dó? na mnie leci i pod?oga si? kiwa,
Zimny mrok pod powieki, pot perlisty na kark.
Z wewn?trz mnie dziko strumie? si? gor?cy wyrywa
I przewraca kieliszki w?ród okrzyków i skarg.

Kelner, ten co za mn? sta?, do przodu skoczy?,
Wprawnym chwytem obezw?adni? moj? d?o?.
D?wign??, szarpn??, szturchn?? w plecy, odprowadzi? na ubocze,
Tam wyrwa?em si? i odwróci?em do?.

Zatoczy?em si? natychmiast, kiedy pu?ci?,
Z trudem, ale utrzyma?em równowag?,
I wyprowadzi?em cios w ten jego uni?ony u?miech,
I w sprzeciwu nie cierpi?c? t? rozwag?.

W ty? odlecia?, byli inni - doskoczyli,
W kwadrat mord? m? zaplut? skuli mi.
I za drzwi mnie w zimny miejski ?wit rzucili,
Pi?ta rano, puste miasto w oczach dr?y.

Ja nad wódk? porann? przy wyzi?b?ym bufecie,
Oni tam si? wsadzaj? do limuzyn i aut.
Najwyra?niej nie umiem bawi? si? na bankiecie
I nie dla mnie ?lub, jubileusz czy raut.


Oceń to opracowanie
Ocena czytelników: Fatalny+ 2 głosy
anonim