×
test environment
Kołysanka Jacek Kaczmarski
Tekst piosenki
-
2 oceny
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym -
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec,
Ale nie sieroty.
Moja mama jest w Paryżu, a mój tata siedzi,
Siostrę miesiąc już w ukryciu trzymają sąsiedzi.
Z łóżka mnie nad ranem wzięli, kiedy tatę brali,
Mówiąc: teraz my będziemy cię wychowywali.
Twoja stara zwiała szczwana i nieprędko wróci,
Stary wyrok ma nagrany, trójkę z karku zrzuci.
I co począc z takim fantem, niech się państwo głowi,
Chcesz być, mał,y milicjantem? Popraw broń wujkowi!
Kim chce być, ani ja myślę mówić byle komu,
Tylko martwię się, kto przyjdzie mieszkać u nas w domu.
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym -
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec
Ale nie sieroty.
- Tata z mamą są w obozie od pierwszej niedzieli,
Im jest znacznie niż mnie gorzej, bo nic nie wiedzieli.
O tym, że ja tutaj jestem, nie wie nikt znajomy,
Żebym tak mógł chociaż jeszcze wysłać list do domu.
Ulepiliśmy bałwana w czarnych okularach,
Obsikaliśmy go z rana i stanęli w parach.
Baczność! Spocznij! Mówi do nas generał Straszak!
Wrona orła nie pokona, wiosna będzie nasza...
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym -
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec
Ale nie sieroty.
- Tato był w kolaplni, kiedy wojsko szło do boju,
Opowiadał górnik jestem, co uciekł z konwoju.
Opowiadał mojej mamie, że ich otoczyli,
Tato z szuflą stał przy bramie i tam go zabili.
Mamę wzięli do szpitala i pod drzwiami stoją,
Ale ja nie myślę wcale czekać, aż nas zgnoją.
Gdy się skończy już to wszystko, gdzieś około lata,
Będę antysocjalistą - takim, jak mój tata.
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym -
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec
Ale nie sieroty.
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym -
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec,
Ale nie sieroty.
Moja mama jest w Paryżu, a mój tata siedzi,
Siostrę miesiąc już w ukryciu trzymają sąsiedzi.
Z łóżka mnie nad ranem wzięli, kiedy tatę brali,
Mówiąc: teraz my będziemy cię wychowywali.
Twoja stara zwiała szczwana i nieprędko wróci,
Stary wyrok ma nagrany, trójkę z karku zrzuci.
I co począc z takim fantem, niech się państwo głowi,
Chcesz być, mał,y milicjantem? Popraw broń wujkowi!
Kim chce być, ani ja myślę mówić byle komu,
Tylko martwię się, kto przyjdzie mieszkać u nas w domu.
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym -
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec
Ale nie sieroty.
- Tata z mamą są w obozie od pierwszej niedzieli,
Im jest znacznie niż mnie gorzej, bo nic nie wiedzieli.
O tym, że ja tutaj jestem, nie wie nikt znajomy,
Żebym tak mógł chociaż jeszcze wysłać list do domu.
Ulepiliśmy bałwana w czarnych okularach,
Obsikaliśmy go z rana i stanęli w parach.
Baczność! Spocznij! Mówi do nas generał Straszak!
Wrona orła nie pokona, wiosna będzie nasza...
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym -
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec
Ale nie sieroty.
- Tato był w kolaplni, kiedy wojsko szło do boju,
Opowiadał górnik jestem, co uciekł z konwoju.
Opowiadał mojej mamie, że ich otoczyli,
Tato z szuflą stał przy bramie i tam go zabili.
Mamę wzięli do szpitala i pod drzwiami stoją,
Ale ja nie myślę wcale czekać, aż nas zgnoją.
Gdy się skończy już to wszystko, gdzieś około lata,
Będę antysocjalistą - takim, jak mój tata.
W sierocińcu po dziedzińcu
Chodzą dzieci w koło,
A za siatką wróbli stadko
Bawi się wesoło.
Rozćwierkały w świecie całym -
Stąd i ja wiem o tym,
Że to wprawdzie sierociniec
Ale nie sieroty.
a dwa tak jak napisane poniżej ostatnie wersy powinny brzmieć inaczej.
Super!
"Rzucisz chlebem, zamiast śniegiem, wróbli sejm odleci
A po lodzie, tak jak co dzień będą chodzić dzieci"