×
test environment
Cyrk Kazik
Tekst piosenki
Nareszcie wolni, moi drodzy koledzy. Zjechał cyrk z zapaśnikami
Wysiadajcie i patrzajcie, a zaczniecie klaskać sami
Moi drodzy koledzy, dzisiaj pierwszym pojedynkiem
Będą walczyć na arenie katolik z elektrykiem
Myślę, będzie wielka walka, wysłuchajcie co wam mówię
Oni obaj prężą torsy, we wspaniałej są formie
Moi drodzy koledzy, zaraz wszystko się zaczyna
Pod dachem namiotu introdukcja pianina.
Ten starszy jęczy, wolno mówi jakie są przyczyny
Jedno wiem na pewno, on nie wącha kokainy
Młodszy tyje z dnia na dzień, ale wy się nie bójcie
To oznacza, że przed walką się odżywia znakomicie
A w mym domu syn śpi, gdy wraca ze szkoły
Żona pranie pierze, a gazeta leży
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, kiełbasy coraz więcej
W gazecie prognozy, temperatura wznosi się
Stary się krztusi, gdy młody go dusi
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej
Już chwycili się za bary, ile tłuszcza ma radości
Czego się nie robi dla ludności przyjemności
W naszym cyrku jeszcze dzisiaj walczą inni zapaśnicy
Jest ich tylko kilku, każdy może to policzyć
Jeden trochę silny, tylko buźkę ma dziecinną
I trzej inni jeszcze na arenie się zmieszczą
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, kiełbasy coraz więcej
A w piątek wypłata, będzie świetna zabawa
Aż przepełni się czara, głowa spadnie z zegara
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej
Moi drodzy koledzy, co za tumult jest w namiocie
Tłuszcza płaci i wymaga, a tu stary przegrał szybciej
Niż się wszyscy spodziewali i popadli w stan histerii
Na widowni pod dachem nowi cieszą się niewierni
Bo w ich domu syn śpi gdy wraca ze szkoły
Żona pranie pierze, a gazeta leży
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej
A w gazecie prognozy się, się, się nie sprawdziły
Stary się zakrztusił, gdy młody go dusił
Lecz przyjechał z oddali piękny młodzian w stali
Obiecał, że da więcej kiełbasy i pieniędzy...
Wysiadajcie i patrzajcie, a zaczniecie klaskać sami
Moi drodzy koledzy, dzisiaj pierwszym pojedynkiem
Będą walczyć na arenie katolik z elektrykiem
Myślę, będzie wielka walka, wysłuchajcie co wam mówię
Oni obaj prężą torsy, we wspaniałej są formie
Moi drodzy koledzy, zaraz wszystko się zaczyna
Pod dachem namiotu introdukcja pianina.
Ten starszy jęczy, wolno mówi jakie są przyczyny
Jedno wiem na pewno, on nie wącha kokainy
Młodszy tyje z dnia na dzień, ale wy się nie bójcie
To oznacza, że przed walką się odżywia znakomicie
A w mym domu syn śpi, gdy wraca ze szkoły
Żona pranie pierze, a gazeta leży
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, kiełbasy coraz więcej
W gazecie prognozy, temperatura wznosi się
Stary się krztusi, gdy młody go dusi
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej
Już chwycili się za bary, ile tłuszcza ma radości
Czego się nie robi dla ludności przyjemności
W naszym cyrku jeszcze dzisiaj walczą inni zapaśnicy
Jest ich tylko kilku, każdy może to policzyć
Jeden trochę silny, tylko buźkę ma dziecinną
I trzej inni jeszcze na arenie się zmieszczą
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, kiełbasy coraz więcej
A w piątek wypłata, będzie świetna zabawa
Aż przepełni się czara, głowa spadnie z zegara
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej
Moi drodzy koledzy, co za tumult jest w namiocie
Tłuszcza płaci i wymaga, a tu stary przegrał szybciej
Niż się wszyscy spodziewali i popadli w stan histerii
Na widowni pod dachem nowi cieszą się niewierni
Bo w ich domu syn śpi gdy wraca ze szkoły
Żona pranie pierze, a gazeta leży
Lecz na dole w sklepie jest coraz lepiej
I będzie jeszcze lepiej, gorzały coraz więcej
A w gazecie prognozy się, się, się nie sprawdziły
Stary się zakrztusił, gdy młody go dusił
Lecz przyjechał z oddali piękny młodzian w stali
Obiecał, że da więcej kiełbasy i pieniędzy...