×
test environment
Marian Kowalski
Tekst piosenki
-
1 ulubiony
Do knajpy sie chodzilo poszukac sobie zon.
"Poszukac" - bo to w knajpie znajdowac nie wypada.
Przegrywal ten kto pierwszy, zaliczyl w kacie zgon.
Wygrywal kto ostatni ich do domu odprowadzal.
A pozniej sie wzruszalo, gdy bieglo sie przez mgle.
W pszenicy az do pasa. Do slonca az po rosie.
Spiewalo sie "Hosanne" dla babci co na msze.
Jak gliniarz dal alkomat, dlubalo sie nim w nosie.
Lecz nagle Marian ze schodow spadl.
I calkiem mu sie pozmienial swiat.
Gdy Marian nagle ze schodow spadl,
w jedna noc przezyl piec lat...
w jedna noc przezyl piec lat...
Po lesie sie wartburgiem jezdzilo az sie grzal.
Z pijanym w sztok slowikiem gadalo po niemiecku.
Tanczylo sie dzdzownice, gdy Krawczyk Krzysiek gral.
Straszylo sie nawzajem najbielszym z bialych dzieckiem.
Im grubszy tor tym glebiej odcisnac trzeba twarz.
Im zimniej tym cieplejsza jest na zwirowni woda,
a Marian dzis powiedzial ze ma za duzy staz.
Im ktos jest bardziej trzezwy tym trudniej ma na schodach.
Lecz nagle Marian ze schodow spadl,
i calkiem mu sie pozmienial swiat.
Gdy Marian nagle ze schodow spadl,
w jedna noc przezyl piec lat...
w jedna noc przezyl piec lat...
Tak duzo sie zmienilo. Tak latwo zapomnialo.
Tak trudno dzis wytrzezwiec z niemocy i marazmu.
Slowiki gluchonieme, wartburgi zardzewiale.
I zon sie juz nie szuka, bo same sie znalazly.
A moze to normalne, ze sie inaczej marzy?
Inaczej sie przezywa? I pije sie "po pol"?
I zeby to zrozumiec to tzeba sie zestarzec,
lub rzucic sie ze schodow najlepiej glowa w dol!
Bo kiedy Marian ze schodow spadl,
i calkiem mu sie pozmienial swiat.
Gdy Marian nagle ze schodow spadl,
w jedna noc przezyl piec lat...
w jedna noc przezyl piec lat...
"Poszukac" - bo to w knajpie znajdowac nie wypada.
Przegrywal ten kto pierwszy, zaliczyl w kacie zgon.
Wygrywal kto ostatni ich do domu odprowadzal.
A pozniej sie wzruszalo, gdy bieglo sie przez mgle.
W pszenicy az do pasa. Do slonca az po rosie.
Spiewalo sie "Hosanne" dla babci co na msze.
Jak gliniarz dal alkomat, dlubalo sie nim w nosie.
Lecz nagle Marian ze schodow spadl.
I calkiem mu sie pozmienial swiat.
Gdy Marian nagle ze schodow spadl,
w jedna noc przezyl piec lat...
w jedna noc przezyl piec lat...
Po lesie sie wartburgiem jezdzilo az sie grzal.
Z pijanym w sztok slowikiem gadalo po niemiecku.
Tanczylo sie dzdzownice, gdy Krawczyk Krzysiek gral.
Straszylo sie nawzajem najbielszym z bialych dzieckiem.
Im grubszy tor tym glebiej odcisnac trzeba twarz.
Im zimniej tym cieplejsza jest na zwirowni woda,
a Marian dzis powiedzial ze ma za duzy staz.
Im ktos jest bardziej trzezwy tym trudniej ma na schodach.
Lecz nagle Marian ze schodow spadl,
i calkiem mu sie pozmienial swiat.
Gdy Marian nagle ze schodow spadl,
w jedna noc przezyl piec lat...
w jedna noc przezyl piec lat...
Tak duzo sie zmienilo. Tak latwo zapomnialo.
Tak trudno dzis wytrzezwiec z niemocy i marazmu.
Slowiki gluchonieme, wartburgi zardzewiale.
I zon sie juz nie szuka, bo same sie znalazly.
A moze to normalne, ze sie inaczej marzy?
Inaczej sie przezywa? I pije sie "po pol"?
I zeby to zrozumiec to tzeba sie zestarzec,
lub rzucic sie ze schodow najlepiej glowa w dol!
Bo kiedy Marian ze schodow spadl,
i calkiem mu sie pozmienial swiat.
Gdy Marian nagle ze schodow spadl,
w jedna noc przezyl piec lat...
w jedna noc przezyl piec lat...
A ma ktos może chwyty do tego albo może to rozkminić?