W malinowym chruśniaku Marek Grechuta

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
A rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdyś wargami wygarniał z podanej ci dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.

I nie wiem, jak się stało, w którym oka mgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałeś twoje dłonie - oddałam w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.


Oceń to opracowanie
Ocena czytelników: Doskonały 1 głos
anonim
  • madeleine
    eee dla mnie to ta piosenka jest za długa jak na piosenkę!!!!!:):):):):):):):):):):):)

    · Zgłoś · 17 lat temu
  • Anonimowy użytkownik
    Wielbicielka z USA.
    Niech anioly na trabach " raj " wygraja Markowi, bo zasluzyl na niego
    umilajac
    nam zycie swoja piekna muzyka ?!!!

    z zaloba w duszy,Lucy P.

    · Zgłoś · 18 lat temu