×
test environment
Szprocia Wywrotka Okład Z Bagna
Tekst piosenki
1. Wtedy ja podejdę do mikrofonu.
Mówię wszystkim, nie płaczę nikomu.
Gdy jest mi źle, wtedy wyjść muszę gdzieś.
Łażę po mieście, bez celu jak wielu
Innych ludzi błądzących w nicości
Budynków murów, cegieł ciemności.
Jestem szprotem, a nie rybą młotem.
Nigdy nie latałem samolotem.
Gdy widzę twoją twarz, to napełniam się odlotem
Chodząc przez pustynię, witam się z kojotem
Giga zwrotka, zaczynam od środka
Będzie niedługo niezła wywrotka
Kiedy zapalę w domu światła
Zaczyna się budować moja tratwa
Zaraz zaniosę ją na strumyczek
Do buta wleciał mi mały kamyczek
Ref: Płynę sobie po niebie jest fajnie,
Nie wiem gdzie jestem, gdzie byłem
Mijam chmury zatapiane w czekoladzie
Siedzi pani przy brudnej ladzie
Zawijam ze sklepu wszystkie konserwy
Bo już mi skaczą z nerwów nerwy
Uwalniam moich kolegów z metalu stadzia
I będę miał w końcu kumpla Tadzia
2. Wyleciałem już z tratwy i lecę przez Tatry
Wpadam do samolotu i nie czuję odlotu
Łuski mi się łuszczą, a płetwy jem z kapustą
Słucham Jot Rocka, nade mną leci sroka
Nie lubię biesiady, mam niezłe wypady
Zawsze przychodzę do mojego Daddy
Od samego morza aż po szczyty gór
Bo się nazywam Karol Mazur.
Justyna się pyta czy mam coś na twarzy,
A ja jej na to, że szprot się smaży.
Żadne dzieci by tego nie zgadły,
Że po uderzeniu oczy mi wypadły.
Ile brakuje, pyta się Byniu,
Ala na to: zrób myju myju.
Myję już ząbki pachnące czosnkiem,
Bo się roznosi smród pod noskiem.
3. Mam w ręce kolca, zaczynam od końca
Nikt mi nie uwierzy że od jeżozwierza
Maciej łapie mnie za przegub ręki,
A ja do niego: spadaj maleńki
Nie wyjeżdżaj mi z takimi ciągotami,
Bo cię pochlastam moimi płetwami
Do dziesięciu dobijam, kolegów zawijam
Zakład przegrywam, całą burtę zmywam
Moje szproty są już na łodzi,
Bo mi się z nimi bardzo powodzi
Kiedy Hentai na ekran wchodzi
Mój tato z pokoju szybko wychodzi
Płetwy bierze i wchodzi na wieżę
O ja cię kręcę, ja jemu nie wierzę
Przez takie moje z nimi przymierze
Tak to się kończy w mojej karierze
Mówię wszystkim, nie płaczę nikomu.
Gdy jest mi źle, wtedy wyjść muszę gdzieś.
Łażę po mieście, bez celu jak wielu
Innych ludzi błądzących w nicości
Budynków murów, cegieł ciemności.
Jestem szprotem, a nie rybą młotem.
Nigdy nie latałem samolotem.
Gdy widzę twoją twarz, to napełniam się odlotem
Chodząc przez pustynię, witam się z kojotem
Giga zwrotka, zaczynam od środka
Będzie niedługo niezła wywrotka
Kiedy zapalę w domu światła
Zaczyna się budować moja tratwa
Zaraz zaniosę ją na strumyczek
Do buta wleciał mi mały kamyczek
Ref: Płynę sobie po niebie jest fajnie,
Nie wiem gdzie jestem, gdzie byłem
Mijam chmury zatapiane w czekoladzie
Siedzi pani przy brudnej ladzie
Zawijam ze sklepu wszystkie konserwy
Bo już mi skaczą z nerwów nerwy
Uwalniam moich kolegów z metalu stadzia
I będę miał w końcu kumpla Tadzia
2. Wyleciałem już z tratwy i lecę przez Tatry
Wpadam do samolotu i nie czuję odlotu
Łuski mi się łuszczą, a płetwy jem z kapustą
Słucham Jot Rocka, nade mną leci sroka
Nie lubię biesiady, mam niezłe wypady
Zawsze przychodzę do mojego Daddy
Od samego morza aż po szczyty gór
Bo się nazywam Karol Mazur.
Justyna się pyta czy mam coś na twarzy,
A ja jej na to, że szprot się smaży.
Żadne dzieci by tego nie zgadły,
Że po uderzeniu oczy mi wypadły.
Ile brakuje, pyta się Byniu,
Ala na to: zrób myju myju.
Myję już ząbki pachnące czosnkiem,
Bo się roznosi smród pod noskiem.
3. Mam w ręce kolca, zaczynam od końca
Nikt mi nie uwierzy że od jeżozwierza
Maciej łapie mnie za przegub ręki,
A ja do niego: spadaj maleńki
Nie wyjeżdżaj mi z takimi ciągotami,
Bo cię pochlastam moimi płetwami
Do dziesięciu dobijam, kolegów zawijam
Zakład przegrywam, całą burtę zmywam
Moje szproty są już na łodzi,
Bo mi się z nimi bardzo powodzi
Kiedy Hentai na ekran wchodzi
Mój tato z pokoju szybko wychodzi
Płetwy bierze i wchodzi na wieżę
O ja cię kręcę, ja jemu nie wierzę
Przez takie moje z nimi przymierze
Tak to się kończy w mojej karierze