×
test environment
O tym samym O.S.T.R./Jeżozwierz
Tekst piosenki
[Jeżozwierz]
Pokryty skorodowaną stalą, ile jeszcze? Pytam
Ile wytrzymam wyzwań, kiedy pierdolnie psycha,
Płyta z płyt sypialni, we szkle, to nie trawnik,
To sens pracy, ster prowadzi, czy wystarczy?
Czy pierdolnę o ziemie wszystko co dotychczas,
Zrobiłem na płytach, spakuję się i bywaj,
Smakuje tlen skrzyżowań, smaruje hajs za towar,
To wegetacji obszar, mieszkańców w tych kapotach,
Co pamiętają pewex, Baltone lub koronę,
Dziesięciolecia w komie, to nie sweet, kończę ziomek,
Słodkiego, miłego życia, to tylko linijka,
Więc lepiej się przyzwyczaj, przywitaj mistrza,
Choć wjeżdżam w przydział, retard,
Tu szybciej leczy liczba, beztroska bywa chwila,
Nie chcesz wyrzygać życia, dom, drzewo, syn, proszę,
Patrzysz na stół w kieliszkach, znowu to samo, co jest?
[O.S.T.R.]
Oddałem życie tej grze,
Serce, kręgosłup, płuca, umysł, dziury wypalone dymem przez hen.
Pytasz, czy widzę gdzie kres, podróży - ile jej jest?
Zanurzyć chwilę w te kilka liter, aż ożyje dźwięk,
Chcesz to powtórzyć jak sen, seans filmowy, czy seks,
Sekretów nie ma, nie miałem nic, tylko ten jeden cel,
Przeszłość nie wróci jak Mer, mentalnie uwolnić się,
Problemów dosyć, rozwaliłbym bloki, a scenę gejt(?),
Do góry jak kartel,
Widzisz, powiedziałem Ci, że mam twardy charakter,
Żebrania kranie na ulicy, protogena z hypem,
Po realizację wszystkich planów, nierealnych pragnień,
Dziś dzieci moim skarbem, nie przeminę jak Scarlett,
Nieważne ile mam, auto buff, pilnuj wyobraźnię,
Kiedyś graliśmy w kapsle, trasę osiedlowym parkiet,
Pamiętam skąd pochodzę, od zawsze na zawsze.
Pokryty skorodowaną stalą, ile jeszcze? Pytam
Ile wytrzymam wyzwań, kiedy pierdolnie psycha,
Płyta z płyt sypialni, we szkle, to nie trawnik,
To sens pracy, ster prowadzi, czy wystarczy?
Czy pierdolnę o ziemie wszystko co dotychczas,
Zrobiłem na płytach, spakuję się i bywaj,
Smakuje tlen skrzyżowań, smaruje hajs za towar,
To wegetacji obszar, mieszkańców w tych kapotach,
Co pamiętają pewex, Baltone lub koronę,
Dziesięciolecia w komie, to nie sweet, kończę ziomek,
Słodkiego, miłego życia, to tylko linijka,
Więc lepiej się przyzwyczaj, przywitaj mistrza,
Choć wjeżdżam w przydział, retard,
Tu szybciej leczy liczba, beztroska bywa chwila,
Nie chcesz wyrzygać życia, dom, drzewo, syn, proszę,
Patrzysz na stół w kieliszkach, znowu to samo, co jest?
[O.S.T.R.]
Oddałem życie tej grze,
Serce, kręgosłup, płuca, umysł, dziury wypalone dymem przez hen.
Pytasz, czy widzę gdzie kres, podróży - ile jej jest?
Zanurzyć chwilę w te kilka liter, aż ożyje dźwięk,
Chcesz to powtórzyć jak sen, seans filmowy, czy seks,
Sekretów nie ma, nie miałem nic, tylko ten jeden cel,
Przeszłość nie wróci jak Mer, mentalnie uwolnić się,
Problemów dosyć, rozwaliłbym bloki, a scenę gejt(?),
Do góry jak kartel,
Widzisz, powiedziałem Ci, że mam twardy charakter,
Żebrania kranie na ulicy, protogena z hypem,
Po realizację wszystkich planów, nierealnych pragnień,
Dziś dzieci moim skarbem, nie przeminę jak Scarlett,
Nieważne ile mam, auto buff, pilnuj wyobraźnię,
Kiedyś graliśmy w kapsle, trasę osiedlowym parkiet,
Pamiętam skąd pochodzę, od zawsze na zawsze.