×
test environment
Dno (Bottom) Tool
Tekst piosenki
Me współczucie jest teraz złamane, ma wola ograniczona, pragnienia skradzione.
I to właśnie sprawia że podle się czuję. Słaniam się na kolanach i płonę. Mój mocz i jęki są paliwem.
I podpalam nim mą głowę. Poczuj zapach spalonej duszy mojej, jestem złamany, patrząc w górę nieprzyjaciela dostrzegam, ale przełknąłem truciznę, którą mnie karmisz, ale przeżyłem truciznę, którą mnie karmisz.
I zostawiasz mnie nakarmionego winą, nakarmionego słabością, nakarmionego nienawiścią.
I to właśnie sprawia, że czuję się podle.
Słaniam się na kolanach i płonę.
Mój mocz i jęki są paliwem.
I podpalam nim mą głowę.
Jestem martwy wewnątrz.
Gówna wciąż na Dnie przybywa.
Gdybym ci pozwolił, sprawiłbyś że zniszczyłbym siebie samego, a jeśli mam ocalić ciebie, muszę wpierw samego siebie uleczyć, nie mogę już tonąć dalej, a nie mogę ci wybaczyć, nie mam wyboru innego niż stanąć przed tobą, niż zmierzyć się z tobą, wymazać cię.
Przebyłem wielkie odległości by poszerzyć granicę bólu własnego.
Użyję swoich pomyłek przeciwko tobie.
Nie ma innej drogi.
Jestem teraz bezwstydny, bezimienny, jestem niczym i nikim, lecz ma dusza musi być z żelaza, bo mój lęk jest nagi.
Jestem nagi i nie lękam się, a mój lęk jest teraz nagi.
Ale jestem martwy w środku.
Teraz bezimienny, bezwstydny, jestem niczym i nikim.
Gówna przybywa.
Widzisz mnie teraz nagiego, pozbawionego strachu, nagiego i pozbawionego strachu. Gówno do gówna. Ciągle przybywa.
Zostawia mnie martwego w środku, martwego w środku.
Widzisz, nienawiść utrzymuje mnie przy życiu.
Tchórzostwo utrzymuje mnie przy życiu.
Słabość utrzymuje mnie przy życiu.
Wina utrzymuje mnie przy życiu.
To moje
I to właśnie sprawia że podle się czuję. Słaniam się na kolanach i płonę. Mój mocz i jęki są paliwem.
I podpalam nim mą głowę. Poczuj zapach spalonej duszy mojej, jestem złamany, patrząc w górę nieprzyjaciela dostrzegam, ale przełknąłem truciznę, którą mnie karmisz, ale przeżyłem truciznę, którą mnie karmisz.
I zostawiasz mnie nakarmionego winą, nakarmionego słabością, nakarmionego nienawiścią.
I to właśnie sprawia, że czuję się podle.
Słaniam się na kolanach i płonę.
Mój mocz i jęki są paliwem.
I podpalam nim mą głowę.
Jestem martwy wewnątrz.
Gówna wciąż na Dnie przybywa.
Gdybym ci pozwolił, sprawiłbyś że zniszczyłbym siebie samego, a jeśli mam ocalić ciebie, muszę wpierw samego siebie uleczyć, nie mogę już tonąć dalej, a nie mogę ci wybaczyć, nie mam wyboru innego niż stanąć przed tobą, niż zmierzyć się z tobą, wymazać cię.
Przebyłem wielkie odległości by poszerzyć granicę bólu własnego.
Użyję swoich pomyłek przeciwko tobie.
Nie ma innej drogi.
Jestem teraz bezwstydny, bezimienny, jestem niczym i nikim, lecz ma dusza musi być z żelaza, bo mój lęk jest nagi.
Jestem nagi i nie lękam się, a mój lęk jest teraz nagi.
Ale jestem martwy w środku.
Teraz bezimienny, bezwstydny, jestem niczym i nikim.
Gówna przybywa.
Widzisz mnie teraz nagiego, pozbawionego strachu, nagiego i pozbawionego strachu. Gówno do gówna. Ciągle przybywa.
Zostawia mnie martwego w środku, martwego w środku.
Widzisz, nienawiść utrzymuje mnie przy życiu.
Tchórzostwo utrzymuje mnie przy życiu.
Słabość utrzymuje mnie przy życiu.
Wina utrzymuje mnie przy życiu.
To moje