×
test environment
Młode wilki VI verba
Tekst piosenki
-
1 ulubiony
Kiedyś obiecałem, że nigdy Was nie zostawię
Tylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego
W wiadomościach widziałeś nierazUderzenie i nagle tłum się zbieraZapatrzony w to co jest nieuniknioneSłabość wobec ton z dali rozpędzonejStaram się zrozumieć co takiego jest w nasŻe nie boimy się wbrew rozsądkowi gnaćTylko wierzymy w to, że nam się nie przydarzyA śmierć przyjdzie dopiero gdy będziemy starzySiedzę sam, biorę w dłoń gazetęOto pierwsza strona- kobieta na ulicy nad kimś pochylonaOn nie wstaje, nie oddycha i nie słyszy próśbJa nie chciałem tego, proszę, wróć!Co ona czuła zrozumieć trudnoJak przywrócić życie kiedy jest za późnoNie da się choć anioły są nad namiMożemy w nie uwierzyć, ale wciąż jesteśmy sami.
Kiedyś obiecałem, ze nigdy Was nie zostawięTylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego
Czy wiesz o tym, że on miał dziewczynę?Tak się spieszył do niej na ostatnią chwilęSpotkajmy się tam, muszę Ci coś powiedziećOdpalił silnik i ruszył przed siebieOna zamknęła drzwi i wyszła na spotkanieSpojrzała w niebo, nie wiem czemu było szareTaka pogoda nasilała jej tęsknotęW tej szarości tylko miłość bywa złotemPierścionek leżał schowany przed światemTak bardzo kochał, już planował datęChciał by tego dnia wszystko było magiczneŻeby powiedziała tak, kocham bezgranicznie!I tego dnia właśnie się spotkaliJednak nie tam gdzie planowaliPatrzę w gazetę, to skrzyżowanieGdzie nie zatrzymała się pędząc na spotkanie.
Kiedyś obiecałem, że nigdy Was nie zostawięTylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego.
Tylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego
W wiadomościach widziałeś nierazUderzenie i nagle tłum się zbieraZapatrzony w to co jest nieuniknioneSłabość wobec ton z dali rozpędzonejStaram się zrozumieć co takiego jest w nasŻe nie boimy się wbrew rozsądkowi gnaćTylko wierzymy w to, że nam się nie przydarzyA śmierć przyjdzie dopiero gdy będziemy starzySiedzę sam, biorę w dłoń gazetęOto pierwsza strona- kobieta na ulicy nad kimś pochylonaOn nie wstaje, nie oddycha i nie słyszy próśbJa nie chciałem tego, proszę, wróć!Co ona czuła zrozumieć trudnoJak przywrócić życie kiedy jest za późnoNie da się choć anioły są nad namiMożemy w nie uwierzyć, ale wciąż jesteśmy sami.
Kiedyś obiecałem, ze nigdy Was nie zostawięTylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego
Czy wiesz o tym, że on miał dziewczynę?Tak się spieszył do niej na ostatnią chwilęSpotkajmy się tam, muszę Ci coś powiedziećOdpalił silnik i ruszył przed siebieOna zamknęła drzwi i wyszła na spotkanieSpojrzała w niebo, nie wiem czemu było szareTaka pogoda nasilała jej tęsknotęW tej szarości tylko miłość bywa złotemPierścionek leżał schowany przed światemTak bardzo kochał, już planował datęChciał by tego dnia wszystko było magiczneŻeby powiedziała tak, kocham bezgranicznie!I tego dnia właśnie się spotkaliJednak nie tam gdzie planowaliPatrzę w gazetę, to skrzyżowanieGdzie nie zatrzymała się pędząc na spotkanie.
Kiedyś obiecałem, że nigdy Was nie zostawięTylko powiedz dlaczego nie przewidziałem tego.