Raz w sezonie na Cedzynie przyszła nagle wielka fala, ten kto nie był wtedy w kinie trafił do szpitala
A nasz bosman nostalgiczny grzeczny chłop no i muzyczny śpiewa sobie od kołyski ciągle mało whisky
Jak piraci nas gonili, naszą łajbę przegonili i znaleźli się przed nami wraz z wielorybami Za lat dziesiąt się spotkamy, przy szklaneczce pogadamy o tych latach co za nami za starymi żeglarzami
Nasz kapitan szwarc charakter, kawał świata już przepłynął, czasem w rejsie bierze za ster gdy ląd mu nie zniknął
Bosman wielki pijanica, w każdym rejsie coś przemyca, nieraz woził rumu morze, a raz gołoborze
Jak pod Dover przyszła fala, to zdmuchnęła nam bosmana, za nią była druga fala wzięła kapitana
I cóż było potem robić, fale trzeba było gonić, by oddały nam bosmana no i kapitana Ale fale nieprzebrane, w zupełności nam nie znane, za nic miały nasze prośby, ani nawet groźby
Nie oddały nam bosmana, ani nawet kapitana jak będziemy bez nich pływać, piratom umykać
Gdy już szanty nam się znudzą, a piosenki nas utrudzą, pójdziemy sobie na jednego, pić do upadłego
A nasz kliper taki zwinny, pływa szybko jak żaden inny, do herbaty przewożenia nie do prześcignienia
Szkuner, bark, bryg czy fregata, nie opuszczę ich przez lata, pożegluję nimi wszędzie i jakoś to będzie
Była sobie panna miła, nie wiedziała co to kiła, popłynęła raz żaglowcem, stała się fachowcem
Jak na Chańczy mocno wieje, to na wodzie nic się nie dzieje, a żeglarze po browarze polewają w barze A latryna zafajdana, pływa się w niej po kolana, jak tak dalej stolec pójdzie spotkamy się w Rozpudzie
Każdy żeglarz, w każdym porcie myśli tylko o tym sporcie a że rzecz jest całkiem miła, to rozwija się tu kiła
A w lokalu gdzieś na Helu było tak jak na weselu, za pijących co nie miara, zapłaciła jedna para Taki fajny bananowiec przekształcony we frachtowiec, a załoga nauczona, co po grudniu znaczy WRONA A załoga to nie święci, piją jak są mniej zajęci, a roboty jak nie mają to już tylko chlają
Jak płynąłem raz z kumplami i przez tydzień nic nie pili, to ósmego dnia rumplami łajbę mi zniszczyli
Raz tropiliśmy U-boota, fajna była z tym robota, dostał paroma bombkami, zgodnie z zasadami
I już nie ma tu U-boota, na dziś inna jest robota trza się zmagać ze stadami niemieckimi schnelbootami
Czy to gruszka, czy śliweczka dobra z nich jest naleweczka, a załoga od ich picia zatraciła chęć do życia Przez dwa lata już pływałem, szmaty z rejów wybierałem, a tu mówią mi sąsiedzi co pan tyle w miejscu siedzi?
I najgorsza chwila przyszła, kiedy prawda na wierzch wyszła, mój jacht przez dwa sezony był … zakotwiczony.
A jak wyruszałem w morze, i kotwicę swą podniosłem, dalej było tylko gorzej bo dostałem wiosłem
Tak mi wiosło przywaliło, że coś mocno mnie przyćmiło, no i znowu zawaliłem, cum nie odrzuciłem
Jak w Olecku i na Klecku dmucha wietrzyk po kielecku znaczy to, że wiatr jest męski, albo też i żeński
Bo ten męski podmuchuje, a ten żeński nieźle piździ, komu to wciąż nie pasuje niech w kieleckie jeździ
A jak jest już po robocie, albo żagle są w łopocie wtedy pomyśl przyjacielu jak dmucha na Ukielu
zasnął sobie przy gitarze
szybko tego snu z pamięci
chyba nie wymaże
Jego siostra Marysieńka
Leży na łóżeczku obok
Ją natomiast w snu objęcia
Porwał jakiś obłok
Cały świat nabiera treści GGGG
Wtedy chętnie słucha człowiek aaaa
Morskich opowieści CEa
Bicie 2/4 mam tak w śpiewniku i myślę że tak jest dobrze
A nasz bosman nostalgiczny grzeczny chłop no i muzyczny śpiewa sobie od kołyski ciągle mało whisky
Jak piraci nas gonili, naszą łajbę przegonili i znaleźli się przed nami wraz z wielorybami Za lat dziesiąt się spotkamy, przy szklaneczce pogadamy o tych latach co za nami za starymi żeglarzami
Nasz kapitan szwarc charakter, kawał świata już przepłynął, czasem w rejsie bierze za ster gdy ląd mu nie zniknął
Bosman wielki pijanica, w każdym rejsie coś przemyca, nieraz woził rumu morze, a raz gołoborze
Jak pod Dover przyszła fala, to zdmuchnęła nam bosmana, za nią była druga fala wzięła kapitana
I cóż było potem robić, fale trzeba było gonić, by oddały nam bosmana no i kapitana Ale fale nieprzebrane, w zupełności nam nie znane, za nic miały nasze prośby, ani nawet groźby
Nie oddały nam bosmana, ani nawet kapitana jak będziemy bez nich pływać, piratom umykać
Gdy już szanty nam się znudzą, a piosenki nas utrudzą, pójdziemy sobie na jednego, pić do upadłego
A nasz kliper taki zwinny, pływa szybko jak żaden inny, do herbaty przewożenia nie do prześcignienia
Szkuner, bark, bryg czy fregata, nie opuszczę ich przez lata, pożegluję nimi wszędzie i jakoś to będzie
Była sobie panna miła, nie wiedziała co to kiła, popłynęła raz żaglowcem, stała się fachowcem
Jak na Chańczy mocno wieje, to na wodzie nic się nie dzieje, a żeglarze po browarze polewają w barze A latryna zafajdana, pływa się w niej po kolana, jak tak dalej stolec pójdzie spotkamy się w Rozpudzie
Każdy żeglarz, w każdym porcie myśli tylko o tym sporcie a że rzecz jest całkiem miła, to rozwija się tu kiła
A w lokalu gdzieś na Helu było tak jak na weselu, za pijących co nie miara, zapłaciła jedna para Taki fajny bananowiec przekształcony we frachtowiec, a załoga nauczona, co po grudniu znaczy WRONA A załoga to nie święci, piją jak są mniej zajęci, a roboty jak nie mają to już tylko chlają
Jak płynąłem raz z kumplami i przez tydzień nic nie pili, to ósmego dnia rumplami łajbę mi zniszczyli
Raz tropiliśmy U-boota, fajna była z tym robota, dostał paroma bombkami, zgodnie z zasadami
I już nie ma tu U-boota, na dziś inna jest robota trza się zmagać ze stadami niemieckimi schnelbootami
Czy to gruszka, czy śliweczka dobra z nich jest naleweczka, a załoga od ich picia zatraciła chęć do życia Przez dwa lata już pływałem, szmaty z rejów wybierałem, a tu mówią mi sąsiedzi co pan tyle w miejscu siedzi?
I najgorsza chwila przyszła, kiedy prawda na wierzch wyszła, mój jacht przez dwa sezony był … zakotwiczony.
A jak wyruszałem w morze, i kotwicę swą podniosłem, dalej było tylko gorzej bo dostałem wiosłem
Tak mi wiosło przywaliło, że coś mocno mnie przyćmiło, no i znowu zawaliłem, cum nie odrzuciłem
Jak w Olecku i na Klecku dmucha wietrzyk po kielecku znaczy to, że wiatr jest męski, albo też i żeński
Bo ten męski podmuchuje, a ten żeński nieźle piździ, komu to wciąż nie pasuje niech w kieleckie jeździ
A jak jest już po robocie, albo żagle są w łopocie wtedy pomyśl przyjacielu jak dmucha na Ukielu
Gdy odechce nam się chodzić na Marinę czy na molo to zaczniemy sobie ględzić o pływających solo
Teraz rumu nie szklaneczkę, można wypić całą beczkę, za tych co świat opłynęli i w grobie spoczęli
A gdy wszyscy już pomrzemy i gdy przyjdzie na pochować
kto nam wtedy będzie nucił morskie opowieści
A gdy nas już zagrzebali, w morzu, ziemi i bez wieści dobrze, żeby nam zagrali morskie opowieści
A gdy się zestarzejemy, no i też wyłysiejemy to na pewno bardzo szybko rozłoży nas piwko
W jednej bajce o bosmanie łajbę stracił w oceanie pod Darłowo na pagaju płynął spod Bombaju
muszle mi przedziurawiła
teraz pełno szamba wszędzie
kibla już nie będzie
stoi drzewo, stoi drzewo,
stoi drzewo, stoi drzewo
więc wypijmy jeszcze.